INSCENIZACJA „BITWA NA SZAŃCACH   W  WILKOWICKICH” - 17.05.2014 r

INSCENIZACJA „BITWA NA SZAŃCACH W WILKOWICKICH” - 17.05.2014 r

Na miejscu zbiera się duża grupa Górali Żywieckich ZP wraz ze swoim kapelanem ks. prałatem Władysławem Zązlem. Jesteśmy witani przez organizatorów bardzo serdecznie. Ks. kapelan zabiera głos i dziękuje za organizację tak niezwykłej rekonstrukcji historycznej bitwy. Gra muzyka góralska a występują dzieci i młodzież z Zespołu Tanecznego z Mesznej oraz Wilkowic. Następnie po odprawie ponad godzinę trwa bitwa Polska – Szwedzka z szwedzkimi i polskimi żołnierzami wraz z żywieckimi góralami, którzy na koniec mimo strat stawiali przeciwnikowi duży opór. Oj działo się działo. Były strzały z armat, broni palnej, halabardów i walka wręcz. Jak historia wskazuje - przegranej bitwy nie możemy się wstydzić a miejscowi górale pokazali na czym polega walka w obronie najwyższych wartości. Przy tym wyrazili swoją niezłomność i odwagę oraz wielkie poświęcenie. Zebrani nagrodzili twórców bitwy gromkimi brawami

Dziękujemy Panu Władysławowi Wala głównemu organizatorowi rekonstrukcji, wójtowi gminy Mieczysławowi Rączka oraz sołtysowi Ryszardowi Rączka za zaproszenie i za niezwykłe przyjęcie. Przeżycia z tej bitwy pozostaną nam na długo w pamięci. Trzeba tutaj zaznaczyć, że taka rekonstrukcja bitwy na granicy Wilkowic w roku 1656 odbyła się w br. roku już po raz drugi

Adam Banaś

 

Nasze zdjęcia:

https://picasaweb.google.com/115966284411955428821/358RocznicaBitwyNaSzancachWilkowice31052014R

Inne zdjęcia:

https://www.facebook.com/wiecho.wroblewski/media_set?set=a.10202780087957301.1073741834.1053405971&type=1

 

358 rocznica bitwy na szańcach.

Było to w środę 8 marca 1656 w WILKOWICACH

Inwazja wojsk szwedzkich na Polskę w 1655 roku budziła trwogę króla, szlachty, mieszczan i chłopów polskich. Potęga króla szwedzkiego Karola Gustawa Wazy była tak wielka, że w krótkim okresie czasu Szwedzi prawie bez oporu opanowali cały nasz kraj łącznie z Krakowem. Groziła nam utrata państwa. Bronił się skutecznie jedynie klasztor Jasnogórski w Częstochowie z księdzem Augustynem Kordeckim na czele, w okresie od 18 listopada do 27 grudnia 1655r. i kto jeszcze? W 1655 roku przez Wilkowice przejeżdżała udająca się na emigrację królowa polska Maria Gonzaga. W tym czasie w Żywcu przebywał król Polski Jan Kazimierz/na pewno też jechał przez Wilkowice/. Poprosił On Żywieckich VIP-ów/teraz tak byśmy to nazwali/ między innymi administratora łodygowickiego Jana Grzegorza Torysińskiego, ks. Stanisława Kaszkowica /proboszcza Łodygowic/ i innych „znamienitych” mieszczan żywieckich o zatrzymanie wojsk szwedzkich. Polecił im uzbroić miejscowych górali i rozpocząć podjazdową walkę ze Szwedami. Okupujący w tym czasie Kraków Szwedzi, przygotowywali najazd na państwo Żywieckie, ponieważ władze miasta odmówiły płacenia dużej kontrybucji i złożenia hołdu królowi szwedzkiemu. W tym czasie do Żywca prowadziły dwie drogi: przez Międzybrodzie i przez Wilkowice .Elita mieszczan żywieckich decyduje aby w delcie rzeki Skleniec i Białej odnowić szańce, które zostały zdemolowane przez wojska austriackie i milicję mieszczańską w odwecie za pograniczne awantury Stanisława Warszyckiego władcy Państwa Łodygowickiego. Warszycki rościł sobie pretensje do bielskiego lasku miejskiego i Mikuszowic po lewej stronie rzeki Białej. W 1655r szańce odbudowano i to tak fachowo, że Szwedzi myśleli, iż przy ich budowie pomagali specjaliści holenderscy. / Tak pisał graf Wrzesowicz w swoim raporcie do króla Karola Gustawa „określił szaniec środkowy jako imponujący rodem z Holandii”/.

8 marca 1656 roku rano, regularne wojsko szwedzkie zaatakowało szańce. Środkowy szaniec najlepiej usypany broniły główne siły polskie i oddział chłopski/nasi rodacy też walczyli w tym oddziale/ pod dowództwem wspomnianego ks. Stanisława Kaszkowica/ który wcześniej prowadził swoje oddziały chłopskie do obrony Jasnej Góry/, oraz podstarościego czorsztyńskiego Jana Karwackiego. Bocznych redut broniły: prawą 400 hajduków pod dowództwem Jana Grzegorza Torosińskiego, lewą- oddziały piechoty z chłopami z Wilkowic i Mikuszowic pod wodzą prawdopodobnie podstarościego żywieckiego Marcina Piegłoskiego . Przed szańcami stał oddział konny polskiej jazdy liczący kilkudziesięciu jezdnych. Wojskami szwedzkimi dowodził graf Wrzesczewicz Jan Weyhard . Był oficerem najemnym czeskiego pochodzenia na służbie króla szwedzkiego. Znany z literatury poświęconej obronie Jasnej Góry pod nazwiskiem Wrzeszczowic. Graf Weyhard podzielił oddziały szwedzkie na trzy grupy uderzeniowe. Polacy walczyli dzielnie, walka trwała, Polacy nie ustępowali. Pierwszy sukces Szwedów miała grupa prawa i było to rozbicie polskiego oddziału jazdy konnej przez oddziały szwedzkiego majora Schachta. Zginęło 13 szlachciców polskich i to majorowi pozwoliło na atak na prawy szaniec od strony lasu i wyparciu obrońców ,którzy w popłochu opuścili szaniec. Major Schacht mógł wówczas zaatakować środkowy szaniec od tyłu. Załoga głównych sił polskich i oddziałów chłopskich broniła się znakomicie i bohatersko, co doprowadzało grafa Wejhard do wściekłości. Graf dowodził atakiem Szwedów na środkowy szaniec. Zaskoczone manewrem okrężeniowym majora Schacht oddziały Polskie, wzięte w dwa ognie uległy nawale . Po obu stronach było wielu zabitych i rannych. Graf Wejchard znany z wielkiego okrucieństwa i bezwzględności, kazał zamordować jeńców a w odwecie, że nasi rodacy byli obecni w oddziałach chłopskich, tak dzielnie stawiali opór najeźdźcy. Zrabowali, a później spalili folwark Wilkowicki oraz wsie Wilkowice i Mikuszowice. Jak pisze Dziejopis „na popiół obrócili”. Cytat „Co stało się po zachodzie słońca, stąd zapalenie ogniów wielkich do Żywca widziano i ludzi ustraszyło”./A. Komoniecki „Dziejopis Ż ywiecki” rok 1704 strona 196. W czasie trwania walk kilku rannych Szwedów nie zdążyło z wojskami maszerującymi na Żywiec i zostało w Wilkowicach. Nasi rodacy nie zemścili się za doznane krzywdy wręcz przeciwnie udzielili im pomocy. Czuli się u nas dobrze a nawet założyli u nas rodziny. Do dzisiejszego dnia na określenie niektórych domów w górnych Wilkowicach ludzie mówią potocznie „do Szweda”.

Przegranej bitwy nie możemy się wstydzić. Była to walka z najlepszą w tym czasie armią w Europie, która bez większego oporu zalała całą Polskę a tu na pograniczu wsi Wilkowice i Mikuszowice stawiono im taki silny opór. To powinno być utrwalone w historii, a dzieci w szkołach muszą się o tym uczyć. Pamiętam, że w Szkole Podstawowej w Wilkowicach Pani Imielska nam o tym mówiła/Dyr. Imielski pisał opracowanie szczegółowe, może ktoś wie lub słyszał o tym opracowaniu?. Ta bitwa uświadomiła Polakom , iż Szwedom można się przeciwstawić, a potędze szwedzkiej dać opór i można podjąć z nimi walkę. Było tak, że Szwedzi pod wieczór 8 marca 1656 roku dotarli do Żywca, który poddał się bez walki co budzi zdumienie historyków. Nazajutrz rano nastąpił atak zbójników Klimczoka, Szwedzi pospiesznie wycofali się z Żywca i przez Międzybrodzie uciekli pod Kraków nie podejmując walki. Od tego momentu Polska „powstała” a Szwedzi przegrani wycofują się z Polski. Bitwa Wilkowicka mimo, iż przegrana okazała się zwycięska. Powinniśmy być z tego dumni ale przede wszystkim tego historycznego momentu nie można zapomnieć i to główny powód aby przypominać jak i kiedy to było. Było to 8 marca 1656 roku w delcie rzeki Skleniec i Białej na pograniczu wsi Wilkowice i Mikuszowice. To jesteśmy winni naszym poległym krajanom, którzy ponieśli potężne straty zarówno moralne jak i majątkowe. Jeszcze raz powtarzamy o tym powinno się uczyć w szkołach ale przede wszystkim wiedzieć powinno nasze lokalne społeczeństwo ale wiedzieć i pamiętać o tym powinna cała Polska i Europa. Na uroczystej akademii z okazji „Święta Niepodległości”, młodzież mówiła o bitwie w Mkuszowicach. Kochana młodzieży wam dedykuję ten artykuł. To nie była bitwa w Mikuszowicach . Zapamiętajcie, to bitwa w Wilkowicach gdzie usypano obronne szańce, na pograniczu wezbranej wówczas rzeki Skleniec ./w okolicach dawnego ”Stalownika”/.Szańce musiały być usypane w Wilkowicach, bo przecież nikt nie budował by szańców za rzeką Skleniec to wynika z logiki strategii wojennej.

WŁADYSŁAW WALA

Rekonstrukcja wydarzeń z 8 marca 1656 roku. Według naszego rozeznania najlepsza arena rekonstrukcyjna bitwy na szańcach w Wilkowicach byłby szeroki plac przy ul. Harcerskiej/Polana po prawej stronie nowo wybudowanego zbiornika wody w Górnych Wilkowicach/. I TAK SIĘ STAŁO

Wilkowianie kiedyś ratowali króla i Ojczyznę

Czytając afisze reklamowe, artykuły prasowe , zaproszenia z ambony kościelnej , programy zachęcające do uczestnictwa w imprezie głoszone przez „Radio Bielsko”, ludzie nie wierzyli, że to prawda ale przyszli. Jedni z ciekawości inni aby posłuchać występu młodzieży ze Szkoły Podstawowej, gro ludzi przyszło aby zobaczyć widowisko. Przypomnienie ważnej daty z historii Wilkowic i naszej ojczyzny. Tak to prawda wielu mieszkańców Podbeskidzia zapomniało lub słabo znało ten fakt, że nasi krajanie z Wilkowic i Mikuszowic dzielnie bronili króla Jana Kazimierza i Ojczyzny. 8 marca 1656 roku na granicy Wilkowic w delcie rzeki Skleniec i Białej usypano trzy szańce i tam stawiono silny opór regularnym siłom szwedzkim. Stronę Polską reprezentowali : szlachta króla, mieszczanie żywieccy i w głównej mierze chłop- mieszkańcy Wilkowic i Mikuszowic. Bitwa była zacięta , krwawa i musiała być przegrana. Walczyli z regularną armią szwedzką zaprawioną w bojach i w bitwach. Potęga szwedzka zalała wcześniej całą Polskę a tutaj w małej wiosce dano im opór. Szwedzi z wściekłości spalili wioski Wilkowice i Mikuszowice oraz dworek Wilkowicki. Powołując się na dane przekazane mi przez kroniki ze zbiorów Pana Jana Halamy/pozdrawiamy/, szkody na jakie wyszacowano naszym krajanom wynosiły, jak na chłopskie majątki ogromną sumę, bo 135,567 zł p. W Wilkowicach mieszkało wówczas 56 zrębników, 70 zagrodników, 63 chałupników i 160 wybrańców. Największe straty wyrządzono następującym wilkowickim chłopom: Henrykowi Cenykowi, Andrzejowi Ciopale, Adamowi Chorążemu, Tomaszowi Danielowi, Jakubowi Dudzie, niejakiemu Filipowi, Michałowi Ferensowi, Jakubowi Ferensowi, Marcinowi Giespridowi, Jakubowi Gałązce, Wojciechowi Grugusowi, gospodarzowi Mojżeszowi, jakiemuś Jędrzejowi, Maciejowi Kani, Karczmarzowi Urbanowi, Janowi Kryście, Zachariaszowi Mytnikowi, Grzegorzowi Macnarzowi . / ze zbiorów Jana Halamy /. Szwedzi ponieśli również duże straty, ale co najważniejsze od tej bitwy zaczęli się bać heroizmu lokalnego o czym może świadczyć fakt, że do Żywca dotarli 8 marca 1656 roku wieczorem, a już następny dzień rano po ataku zbójników Klimczoka i innych, Szwedzi szybko wycofali się pod Kraków traktem przez Międzbrodzie. Bitwa 8 marca to ważny epizod w historii Polski o tym nie można, nie w o l n o zapomnieć.

8 marca 2013 roku w górnych Wilkowicach byliśmy dumni, że tak dużo mieszkańców Podbeskidzia chciało poznać te fakty zapomniane w historii. Zaproszonych gości, radnych gminnych/o dziwo/ i licznie przybyłych mieszkańców przywitał wójt gminy Wilkowice Mieczysław Rączka, który również przypomniał historyczne fakty bitwy ze Szwedami na granicy Wilkowic. Najpierw wystąpiła młodzież ze Szkoły Podstawowej z Wilkowic . Zaprezentowała zespół fletni pana i okaryn/24 osoby/ pod nazwą „BESKIDY”. Zespół prowadzi Pani Maria Prostak. Warto Go zapamiętać coraz lepsza muzyka i dobre brzmienie. Zespołu o takim składzie instrumentów nie ma na Podbeskidziu i myślę, że jest to rzadkość i w Europie . Grali utwory patriotyczne, świetnie brzmiało na tle gór i nastroju jaki sprawiał ten plener. Młodzież odczytała ustępy z dzieła Andrzeja Komonieckiego „Chronografia albo Dziejopis Żywiecki” z 1704 roku strona 195do 196 o bitwie Wilkowickiej oraz fragmenty książki Jerzego Polaka „Dzieje Mikuszowic Krakowskich” z 2008 roku str. 55-56.Nie zapomniano, że 8 marca to również Dzień Kobiet. Życzenia dla wszystkich pań przekazał wójt Wilkowic Mieczysława Rączka. Paniom uczestniczącym w imprezie organizatorzy podarowali kwiaty, które ufundował sołtys Wilkowic, a zespół Beskidy zagrał wiązankę przebojów. Od „Domu Strażaka” wyruszyła kawalkada konna. Na początku kawalkady kawaleria konna z kolorowo ubranych jeźdźców. Za nimi historyczna ręczna beczka z początków XX wieku ciągnięta przez pięknie wyglądającą klacz Pana Jana Dziubka /niestety była nerwowa i musiano ją wycofać z orszaku/.Orszak zamykała furmanka Jana Adamczyka, a na furmance wesoła grupa obrońców szańców .Stowarzyszenie zbójników „Beskidnicy” pod dowództwem rzeźbiarza ludowego Krzysztofa Kufla. Cała drogę głośno pociągała kapela ludowa towarzysząca „Beskidnikom”. Dojechali na plac pętli autobusowej Górne Wilkowice. Do oddziałów chłopskich, dołączyli rycerze króla i mieszczanie Żywieccy z Krzysztofem Dudą naśladującym dowódcę obrony szańców Torosinskim. Szwedzi z cieszyńskiego „Bractwa Kurkowego” gromadzili się w górnym odcinku ulicy Harcerskiej. Prowadził ich pułk Władysław Blicharski/grał rolę oficera szwedzkiego w filmie „Potop” jako dowódca „kolubryny”. Gotowali się do ataku poprawiali ładnie wyglądające zbroje, wyciągali szable, ładowali pistolety, przygotowywali działa do obstrzału szańców.

Orszak obrońców w skupieniu prowadzony przez księdza katolickiego z krzyżem i sztandarem na czele, dochodzi do szańców. Ksiądz pobłogosławił obrońców a kapela zagrała „Boże coś Polskę”. Większość publiki głośno śpiewała. Nagle jakiś rosły chłop krzyknął : Szwedzi idą Szwedzi . Obrona zajęła szańce. Rozpoczął się bój. Szwedzi atakowali, strzelali z pistoletów a obrońcy nie pozostawali im dłużni. Trwała walka. Działa raz po raz waliły w szańce. Wielkie krzyki, zapach wystrzelonego prochu uderzał w nozdrze, adrenalina się podnosiła. Atmosfera tak poniosła widzów, że krzyczeli razem z walczącymi. Zaobserwowałem taki moment bitwy, kiedy Pan Łukasz Golec / tak Pan Łukasz z zespołu „Golec Orkiestra” był z żoną Edytą i synem/ pędził za walczącymi z aparatem aby upamiętnić „tą wojnę”. Pan Łukasz z reguły ucieka przed fotoreporterami a w Wilkowicach było odwrotnie. W ogóle Pan Golec co jakiś czas dawał kapitalne i dowcipne wstawki do widowiska, co również zagrzewało uczestników do walki. Łowcy autografów byli zadowoleni gdyż państwo Golcowie chętnym je rozdawali. Obrońcy tak rozochocili się do walki, że zapomnieli kto wygrał a kto przegrał tę walkę . Wszystko zgadzało sie w scenariuszu do godzin południowych, dalszy ciąg po południowych walk a szczególnie atak grafa Wrzesczewica jeszcze nastąpi . Na zakończenie imprezy zagrała kapela aby upamiętnić tą walkę. Organizatorzy zafundowali znakomitą grillowaną kaszankę. Panie z miejscowej organizacji rencistów i emerytów oraz koła Gospodyń Wiejskich częstowały uczestników imprezy ciastem własnego wypieku . Koło Rencistów i Emerytów prężnie działa w Wilkowicach, prezesem jest Pani Krystyna Wala. Piekarnia Państwa Pauliny i Bartłomieja Czader ufundowała świeże, ciepłe pachnące drożdżówki. Organizatorzy podziękowali uczestnikom i aktorom widowiska a Pan Wojciech Kąkol zaprosił wszystkich do punktu opatrunkowego „Restauracja pod Kuźnią” na smaczny gorący żurek . Restauracja istnieje, dobre jedzenie, super wodzirej a przede wszystkim niskie ceny. Nasz apel- nie warto gotować w domu ,po co robi to wspaniała kucharka restauracji „Pod kuźnią”.

Imprezę zorganizowali pod patronatem honorowego patrona wójta gminy Mieczysława Rączki, sołtys Ryszard Rączka i Władysław Wala. Organizatorzy pragną podziękować :Księdzu Dziekanowi Franciszkowi Kulidze za przychylność, Panu Dyrektorowi Szkoły Podstawowej Andrzejowi Pobożnemu i Pani Marii Prostak za przygotowanie młodzieży do występu. Panu Markowi Kubicy Dyrektorowi GOSiR za udostępnienie sprzętu nagłaśniającego Panu Ślósarczykowi i jego ekipie, działali sprawnie i fachowo. Ochronie służb gminnych, Panu Durajowi komendantowi ze strażakami z OSP Wilkowice oraz grillującym: Marianowi Wolińskiemu i Andrzejowi Lorańcowi.

Władysław Wala